Artysta Jamie McCartney stworzył ścianę damskich sromów – odlewy pochodzą od 400 kobiet w wieku od 18 do 76 lat.
Nawet najbardziej odważne kobiety krzywią się, gdy to mówimy.
To, czyli srom. Zrobiłam tysiące wywiadów lekarskich z pacjentkami i najczęściej pada „TAM”.
Przychodzi pacjentka i słyszę: „Pani doktor TAM mnie boli”. – Tam? To znaczy gdzie? – pytam, wskazuje palcem w dół.
Bardzo rzadko zdarza się kobieta, która nazywa rzeczy po imieniu. Srom. Pochwa.
ANETA BOROWIEC: Ten srom się nie podoba kobietom, a gdy pytam, jak chcą go nazywać, to rzucają: wagina, wulwa.
DR BEATA WRÓBEL: Wagina to pochwa, nie srom. To powszechny błąd.
Srom jednak nie ma najlepszego pochodzenia. W staropolskim oznaczało wstyd, hańbę, niesławę. Do dziś mówimy “sromotny wstyd”, “sromotna klęska”.
A słowo kobieta wzięło się od kob, czyli chlewu, ale nikt nie ma z tym problemu, więc może nie oszukujmy się, że chodzi o etymologię słowa. Wstydzimy się, bo tak nas nauczono. Srom to nazwa medyczna, tego słowa używamy my lekarze na co dzień i w publikacjach – i dopóki nikt nie wymyśli lepszej, to używajmy tej, którą mamy bez wstydu.
Na początku naszych rozmów srom też ledwo przechodził mi przez usta.
Pamiętam. A po tygodniu lub dwóch, rozmawiałyśmy jak byłaś w pociągu i powiedziałaś: “Słyszysz, co mówię? Srom! W pociągu”. Wstyd mija.